piątek, 23 sierpnia 2013

Wild thing

     Niestety wakacje już się kończą.. a ja ciągle mam wrażenie, że zamiast wykorzystać jakoś konkretnie ten czas, to przepuszczam go między palcami.. Więc maluję, maluję i maluję ;) Ostatnio w moje prace wkradło się sporo kociego akcentu, mam słabość do tych wspaniałych zwierzaków :) Chociaż przyznam, że po zakończeniu kolorowego tygrysa czuję, że mam ich dość na najbliższy czas. Trzeba wziąć się za coś innego.. Rzucam parę zdjęć i lecę czytać, póki mogę. xoxo :)







tego nie mogłam znaleźć na komputerze, więc daję parę zdjęć z insta :)



wtorek, 20 sierpnia 2013

Ride or die, remember?

     Pierwszy raz od napraaaawdę długiego czasu udało mi się wyrwać na jakiekolwiek zdjęcia. Pomysł wyszedł całkowicie spontanicznie, ale z efektu końcowego jestem bardzo zadowolona, Kika jest jedną z tych osób, z którymi zawsze coś fajnego da się wykombinować :) Naoglądałam się ostatnio Szybkich i wściekłych i nie mogę opędzić się od myśli o zdjęciach z jakimś typowym muscle car,  niestety to marzenie trzeba będzie odłożyć trochę dalej w przyszłość.. Właśnie przez wzgląd na ten ciągle utrzymujący się nastrój po filmie zdjęcia wyszły w trochę luźniejszym 'klimacie' niż zwykle, ku mojej uciesze lekko amerykańskim.
     Swoją drogą pogoda ostatnio zaczęła trochę szaleć, więc zestawienie szortów z workerami i kurtką ze skórzanymi wstawkami jak najbardziej mi podpasowało :) xoxo












   

wtorek, 6 sierpnia 2013

Mi mancherai

     Każdy ma coś, na co czeka z niecierpliwością prawda? Każdy z nas ma taką myśl, która dodaje mu otuchy, pcha do przodu i daje nadzieję na lepsze jutro. Różnie to z ludźmi bywa, jedni upatrują pociechy gdzieś blisko, żyjąc z dnia na dzień.. ja natomiast mam wrażenie, jak gdybym żyła z roku na rok... od Italii do Italii i tak w kółko. Właśnie te wyjazdy są moją nadzieją, moją mobilizacją. Istnieją w każdej mojej myśli, dominują ją, napawają mnie szczęściem.
     Niesamowite jest jak ogromny wpływ na nasze życie może mieć jeden dzień, jedna decyzja.. Jeden, można by pomyśleć głupi wakacyjny wyjazd, potrafi wywrócić życie do góry nogami i ukierunkować wszystkie nasze czyny.Nagle, osoba, która wcześniej nie ma pomysłu na siebie, trafia w miejsce, które krzyczy do niej każdą najdrobniejszą cząsteczką, trafia między ludzi, którzy samą swoją obecnością napawają chęcią do życia i radością.. Nie wiem komu lub czemu powinnam dziękować za to, że parę lat temu trafiłam w to miejsce po raz pierwszy.. zastanawiam się też czy w ogóle powinnam. Wiem tylko, że od tej pory wszystko się zmieniło, całe życie i marzenia podporządkowałam temu słonecznemu, uśmiechniętemu skrawkowi ziemi, gdzie chcę zostać do końca życia, niezależnie ile trudu i wyrzeczeń będzie mnie to teraz  kosztować. Często dopadają mnie wątpliwości i strach czy podołam wyzwaniu, które przed sobą postawiłam, ale wystarczy jedna rozmowa z włochami i wiara wraca.. Never give up.
     W tym roku postawiłam na Rimini, które całkowicie mnie urzekło. Powrót był jak zwykle trudny, niełatwo jest opuszczać ukochane strony i wszystkich tamtejszych wspaniałych ludzi.. Zdjęć praktycznie nie ma, bo to miasto ma to do siebie, że człowiek nie myśli o niczym, tylko żyje chwilą, chłonie każdy moment.. Dlatego też rzucam jakieś pojedyncze zdjęcia, które zachowałam na telefonie ;) xoxo
     (W sumie miałam napisać coś zupełnie innego, a wyszedł jakiś dziwaczny bełkot. Po prostu trudno mi sensownie ubrać w słowa ten wyjazd. Takie rzeczy trzeba po prostu przeżyć.. )

 cudowny Christian ♥

takie widoki sprawiają, że człowiek czuje się szczęśliwy..

Beny i Marcin. Ten pierwszy podbił serca wszystkich wczasowiczów :D

Dimitri (po lewej), kolejne wspaniałe odkrycie, oczywiście cholernie daleko od Polski. Tradycyjnie ;p

Rimini nocą jest piękne..
zachody słońca urzekają..











cudowne widoki San Marino



(nawet komunikacja miejska jest do ogarnięcia :P)

skarb ♥




karteczka pobazgrana przez Beniego, bezcenna :P



...no cóż, widzimy się za rok.. już tęsknię.